piątek, 22 marca 2013

Rozdział III

"Zło nie jest tym co wchodzi do ust człowieka. Zło jest tym, co z nich wychodzi."
- Paulo Coelho

~*~

 
             Kiba intensywnie wpatrywał się w Uzumaki’ego. W jego spojrzeniu można było dostrzec zarówno zdenerwowanie, jak i zaskoczenie. Ani trochę nie podobało mu się polecenie Hokage. 
Wioska Morza znajdowała się wiele kilometrów stąd. Taka wyprawa zajęłaby mu minimum dwa tygodnie. Nie miał teraz głowy do taki rzeczy. Miałby zostawić wszystko akurat teraz i zniknąć na pół miesiąca.
- Stary, chyba sobie żartujesz – jęknął, starając się utrzymać wkurzony ton  w głosie.
Naruto westchnął ciężko, podbierając głowę ręką.
- Nie prosiłbym cię, gdyby to nie było coś ważnego – odparł spokojnie. Bardzo dobrze rozumiał niepokój przyjaciela. Wynik tej misji jednak, był również sprawą Inuzuki.
- Lada moment rodzi mi się dziecko, a ty chcesz mnie wysłać na jakąś podejrzaną wyspę? Co mam ci odpowiedzieć? Jestem teraz potrzebny tutaj – burknął, odwracając wzrok i wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Mi również zależy na czasie. Oprócz właściwych umiejętności, masz też najlepszą motywację – nalegał Hokage.
Kiba kątem oka, zerknął na swojego przyjaciela. Nadal uważał, że to głupi pomysł. Przeczucia Naruto wcale nie wydawały mu się takie istotne. Owszem, sam nie ufał nowym przybyszom. Co więcej, był pewien, że ich wizyta tutaj nie przyniesie nic dobrego. Mimo to, nie chciał opuszczać teraz Konohy. Miałby zostawić swoją ciężarną żonę i trzyletnią córkę akurat teraz? Itami nie była przecież typem osoby, która prosiłaby o pomoc. A jeśli coś się stanie i nikogo przy niej nie będzie? Normalnie mógłby zostawić ją pod bezpiecznymi skrzydłami Isamu. Teraz jednak nie było to za bardzo możliwe. Straszy Yasai był chory. Bardzo chory. Nie mógłby zaopiekować się swoją młodszą siostrą. Itami więc zostałaby zupełnie sama z córką.
- Nie – powiedział głuchym, acz donośnym tonem. Dźwięk jaki wydobył się z jego ust wydał mu się taki obcy. Jakby wymówił to słowo zupełnie nieświadomie.
- No weź, Kiba… Nie bądź taki – jęknął przeciągliwie blondyn, opierając się rękoma o biurko. – To jasne, że martwisz się o Itami, ale pamiętaj, że ta sprawa może również dotyczyć jej. Masz tylko sprawdzić sytuację. To nie jest czasochłonne. Wszystko zależy tylko od tępa waszej wędrówki. Jeśli się pośpieszysz, spokojnie zdążysz wrócić do domu – wyjaśnił, uśmiechając się szeroko przy końcówce.
- Nie rozumiesz…
- Pewnie, że rozumiem. Denerwujesz się, że Itami może się coś stać, kiedy ciebie nie będzie. Daj spokój, zachowujesz się tak, jakbyś jej nie znał. Zresztą, już moja w tym głowa, żeby codziennie ktoś ją odwiedzał – powiedział, mrugając do niego porozumiewawczo.
Inuzuka westchnął ciężko, przykładając sobie dłoń do czoła. To jakiś obłęd, myślał. Jaki z niego będzie ojciec, jeżeli przegapi narodziny swojego pierwszego syna? Z drugiej strony, Itami ma termin dopiero na przyszły miesiąc. Może rzeczywiście odrobinę przesadza.
- Najciekawsze misje przez pół roku. – Wyrwał go nagle z rozmyśleń głos Naruto. Kiba spojrzał na niego zaskoczony.
- Co takiego?
- Przez pół roku będę przydzielał ci najwygodniejsze i najbardziej korzystne misje, jakie się pojawią – odpowiedział blondyn z chytrym uśmieszkiem.
Brunet również uśmiechnął się zachłannie, robiąc krok w kierunku biurka.
- Żadnego bawienia się z papierkami? – zapytał.
- Żadnego – zarzekał się. – Dzikie, obiecujące i dobrze płatne misje przez pół roku.
- No… to rzuca nieco światła na tę sprawę. – Kiba wyraźnie rozchmurzył się na wieści o lepszym zarobku i braku żmudnej pracy. Przez chwilę, wpatrywał się w Naruto, dokładnie rozważając swój wybór. W pewnym momencie, przeniósł wzrok na tył ramki, która stała na biurku Hokage. Uśmiechnął się lekko i ponownie spojrzał w błękitne oczy przyjaciela. – Ale mam jeszcze jeden warunek.
- Tylko nie przeginaj – ostrzegł go blondyn. Z jego twarzy jednak wciąż nie znikał uśmiech. Czuł, że tą sprawę już wygrał.
- Sam wybiorę ludzi, którzy ze mną pójdą.
- Nie mam nic przeciwko. – Wzruszył ramionami. Myśląc, że sprawa jest już uzgodniona, chwycił kubek gorącej kawy, stojącej na blacie i upił spory łyk.
- Hinata i Shino idą ze mną – powiedział szybko brunet, a Naruto o mało nie udławił się swoim napojem. Zakaszlał kilka razy i załzawionymi oczami, spojrzał z niedowierzeniem na swojego rozmówcę. Chciał coś powiedzieć, ale Inuzuka go uprzedził. – Stary, nie myśl, że ja chcę zrobić ci na złość. Hinata jest moją partnerką od dzieciaka, to samo Shino. Skoro tak bardzo zależy ci na dobrym tempie tej misji, ona musi iść ze mną.
- Zdajesz sobie sprawę w jakiej sytuacji mnie stawiasz? Ja całymi dniami pracuję. Kto się zajmie naszym dwuletnim synem? Zresztą, Hinata już dawno nie była na żadnej misji… - mówił cicho i niewyraźnie. Bił się z myślami. Czuł zażenowanie, zdenerwowanie, zaskoczenie, zmartwienie, wszystko naraz.
- O to akurat nie powinieneś się martwić. Każdy członek klanu Hyuuga czułby zaszczyt, zajmując się waszym dzieckiem. Poza tym, rozmawiałem niedawno z Hinatą. Sama przyznała, że brakuje jej misji. Ta, o której mówisz jest prosta, tylko czasochłonna. Daj jej też trochę wyrwać się z domu. Jak mówiłem, nie chcę ci robić pod górkę, ale zależy mi, by szybko się z tym uporać.
Uzumaki wpatrywał się w blat biurka, zaciskając pięści. I co on miał teraz zrobić? Jeśli odmówi wyjdzie na hipokrytę. Jeśli się zgodzi, to… Właściwie nie wiedział, co złego może się stać. Naprawdę wierzył, że to zwykła, zwiadowcza misja, bez żadnego ryzyka. Dlaczego więc, tak ciężko było mu podjąć decyzję? Czyżby aż tak przerażały go wizyty u teścia, w którego najpewniej zostawałby jego syn? To takie żenujące.
W końcu zebrał się w sobie i spojrzał na Inuzukę z poważnym wyrazem twarzy.
- Zgoda, ale najpierw z nią pogadam.
- Świetnie. – Uśmiechnął się tryumfalnie Kiba.

***

                Yuji obierał się o niską barierkę, ze wzrokiem wzniesionym ku niebu. Jego wyraz twarzy wyrażał zarówno zmęczenie, jak i zdenerwowanie. Zdegustowany, spoglądał co jakiś czas w dół, na stojącą obok niego dziewczynkę.
Krótkowłosa blondynka o zielonych oczach, kołysała się do przodu i do tyłu, z zniecierpliwieniem patrząc przed siebie. Kawałek dalej znajdowała się akademia ninja, w której również mieściło się przedszkole dla najmłodszych.
Oboje stali, oczekując powrotu Haruki’ego, który poszedł coś załatwić.
- Pewnie znów ich stamtąd zabierze – odezwała się nagle Tanya. Yuji spojrzał na nią pytająco.
Dziewczynka, nie patrząc na niego, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko.
- Kiro to straszna beksa, a Hiro bije wszystkie dzieci, które zaśmieją się z jego brata. Normalnie są całkiem fajni, ale nie wiele trzeba by obaj zaczęli się wydzierać – wyjaśniła.
- Opiekunki sobie z nimi nie radzą? – prychnął Usami. – Skoro nie dają sobie rady z parą sześciolatków, to kto je tam zatrudnił?
- One są bardzo miłe i dobrze im idzie, ale to wujaszek Haruki zawsze ich stamtąd zabiera – dodała. Uśmiechnęła się nagle szeroko, widząc barczystego mężczyznę, wychodzącego z budynku, a po chwili znów zgarbiła się nieco, stwierdzając, że to był ktoś inny.
                Przez jakiś czas, Yuji nie mógł oderwać od niej wzroku. Zapewne nie tylko na nim ta mała dziewczynka wywierała takie wrażenie. Właściwie to podziwiał Haruki’ego, że jest w stanie przebywać z nią tyle czasu. Tanya była dokładną kopią połączenia swoich rodziców. Zdawała się być silna, ambitna i inteligenta niczym jej matka- Reiko. Była też do niej bardzo podobna. Nawet włosy czesała w podobny sposób, chociaż jej były krótko obcięte. Yuji znał jej matkę od małego. W końcu chodzili razem do akademii w Wiosce Wodospadu. Reiko zawsze uważała go za swojego rywala i ze wszystkich sił, starała się być lepsza. Usami nie miał wątpliwości, że pod koniec swojego życia, udało jej się go w znacznym stopniu prześcignąć. Mimo to… zginęła na jednej misji, pozbawiona chwały i zaszczytów.
Mężczyzna odwrócił wzrok, widząc ciekawskie spojrzenie Tanyi. Nigdy nie traktował Reiko, jak swojej przyjaciółki, a jednak była mu najbliższą osobą z dawniejszych czasów. Czuł smutek, patrząc na niemal identyczne rysy twarzy, należące do kogoś innego. Oczy z kolei Tanya miała po ojcu. Soczyście zielone, tętniące radością i ciekawością. Były jak przystań ukojenia, tkwiące w tej twarzy smutnych wspomnień. Tsuki – ojciec Tanyi – był najlepszym przyjacielem Haruki’ego. Yuji zbytnio za nim nie przepadał. Był głupkowaty i hałaśliwy. Uganiał się za każdą dziewczyną, jaką zobaczył i przesadnie dbał o swój wygląd. Te cechy najlepiej wbiły się w pamięć każdego, kto chociaż trochę znał Tsuki’ego. Przy Reiko jednak, stawał się inny. Przy niej nagle wszystkie jego wady robiły się nieważne. Tsuki Okamura nie był tylko lalusiowatym podrywaczem, z niewyparzoną gębą, ale również wspaniałym przyjacielem. Kochającym mężem i ojcem. W przeciwieństwie do Reiko, on nigdy nie miał problemów z okazywaniem swoich uczuć. Był szczery i otwarty. Rozsiewał wokół siebie aurę szczęścia. Irytował, to prawda, ale też wzbudzał w innych swego rodzaju spokój. Jego optymizm był niezwykle zaraźliwy.
Tanya bez wątpienia była połączeniem wszystkiego, co najlepsze było w jej rodzicach. Yuji doskonale to wiedział, chociaż musiał przyznać, że jej diabelskie pomysły nieraz go irytowały.
                Westchnął ciężko, na powrót wpatrując się w budynek akademii. Po co w ogóle tu czekał? Chciał tylko wyskoczyć na piwo w czyimś towarzystwie, a utknął przed akademią z ośmioletnią dziewczynką. W dodatku Haruki zapewne zaraz przyprowadzi tu swoich synów i wkręci go w pomoc przy opiece. Yuji nie miał najmniejszego zamiaru bawić się w niańkę. On nawet nie lubił dzieci. Co prawda, nie miałby nic przeciwko, gdyby sam miał je z Itami, ale w innym wypadku były to tylko nieporadne, potwornie irytujące istoty.
- Idą! – wykrzyknęła nagle wesoło Tanya i zaczęła skakać, jak oszalała machając rękoma.
Usami spojrzał przed siebie. Istotnie, w ich kierunku szedł wysoki brunet. Powolnym, ciężkim krokiem, z przepraszającym wyrazem twarzy. Pod ramionami trzymał swoich synów, niczym dwa worki ziemniaków. Chłopcy nie wyglądali na ani trochę zadowolonych. Rzeczywiście, młodszy z nich – Kiro, miał zaczerwienione oczy. W przeciwieństwie do brata, jego tęczówki były brązowego koloru. Była to jedyna rzecz, dzięki której można było rozróżnić ich wygląd. Hiro z kolei, starszy był o niecałe dziesięć minut, a jego oczy były żółte. Miał lekko umazaną twarz, zielonym mazakiem. Obaj dyndali spod ramion ojca, z naburmuszonymi minami. 
- Przepraszam, ale ktoś pomalował Hiro twarz, gdy ten spał, a on jak to zobaczył, wsadził podejrzanemu kredkę w oko – zaśmiał się nerwowo Haruki, gdy podszedł już na miejsce.
- Kredkę w oko? Chciał wyciągnąć z niego zeznania? Może zajmie kiedyś stanowisko matki.- Uśmiechnął się złośliwie czarnowłosy, patrząc na malca.
- Idziemy do cioci Mari? – jęknęła nagle Tanya, podchodząc do bruneta i chwytając go za przedramię.
- Tak, ja mam jeszcze coś do załatwienia i za jakieś dwie godziny was odbiorę – odparł, uśmiechając się do niej.

***

                Lily stała w ciemnym pokoju, z zamyślonym wyrazem twarzy, wyglądając przez okno. Było co prawda dopiero południe, ale okna pozasłaniane były grubymi zasłonami. Przebijało się przez nie jedyne słabe, mdłe światło.
Dziewczyna od jakiegoś czasu przypatrywała się drodze, przed domem. Odsłoniła okno tylko odrobinę, jakby bała się, że ktoś z zewnątrz może ją dostrzec.
Nagle zauważyła dobrze znaną jej postać. Chłopak o blond włosach, szedł wyprostowany, co jakiś czas, przejeżdżając dłonią po swojej klatce piersiowej i robiąc zamyśloną minę.
Nie uszło uwadze blondynce to, że ubranie chłopaka było całe brudne, a miejscami nawet podarte. Gdy znajdował się już bliżej domu, dostrzegła również ślady krwi na jego brodzie i koszulce. Zerwała się z miejsca, ruszając do wejścia.
- Co zrobiłeś?! – krzyknęła od razu, gdy tylko otworzyła drzwi.
Noah uśmiechnął się lekko, wymijając dziewczynę i wchodząc do środka. Ta zamknęła za nim drzwi i opierając dłonie na biodrach, czekała na wyjaśnienia.
- Miałem zbierać informacje, no nie? – Wzruszył ramionami, nadal się uśmiechając. – Wyobraź sobie, że znalazłem bardzo dobre źródło. Pewna lekarka jest chyba niezłą plotkarą. Tak się złożyło, że gabinet, z którego docierała rozmowa, znajdował się obok gęsto rosnących drzew, na obrzeżach wioski.
- Tylko nie mów mi, ze tam wlazłeś – jęknęła przerażona.
- Pani kazała, to wlazłem – zaśmiał się, machając lekceważąco ręką.
- Przecież ty masz lęk wysokości!
- Nie było tak źle – zamyślił się. – Gałęzie były dosyć grube i gęsto osadzone. Poza tym, gabinet znajdował się na pierwszym piętrze – dodał, ponownie uśmiechając się do siebie.
- Spadłeś, prawda? – Lily skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc na niego przymrużonymi oczami.
- Spadłem – przytaknął ze śmiechem.
- Idiota – westchnęła, przykładając sobie dłoń do twarzy. Pokręciła głową z zrezygnowaniem. – Nic sobie nie zrobiłeś? – dodała po chwili.
- No właśnie… - zaczął z nieśmiałym uśmiechem, ściągając już z siebie koszulkę. – Mogłabyś zobaczyć? Chyba złamałem żebro, bo czuję coś dziwnego pod palcami, ale nie jestem pewien – dokończył unosząc nieco ręce.
Blondynka ponownie westchnęła, tym razem jednak głośniej i bardziej niecierpliwie. Zgarbiła się nieco, leniwie podchodząc do chłopaka. Nic nie mówiąc, chwyciła go pod ramię, ciągnąc za sobą w stronę okna.
Choć jej uścisk był bardzo delikatny, to czuć było w nim stanowczość.
Odsłoniła zasłony i ustawiła blondyna tak, by przyjrzeć się jego żebrom. Istotnie, po lewej stronie, wyraźnie widać było zasinienie w pewnym miejscu. Dziewczyna powoli i delikatnie przyłożyła tam dłoń, by sprawdzić uszkodzenia. Skrzywiła się, uważnie dotykając go w pobliskich okolicach. Chłopak spojrzał na jej twarz odrobinę zaniepokojony. Ta mina nie wróżyła nic dobrego.
- Jesteś głupi – powiedziała cicho, na powrót zasłaniając okno.
- Aż tak źle?
- Masz dwa złamane żebra. Jedno dosyć mocno. Będziemy musieli pójść do szpitala.
- Twoja siostra nie będzie zadowolona – westchnął, powoli zakładając swoją brudną koszulkę.
- Nie – przyznała. – Czego się dowiedziałeś? – zapytała po chwili, patrząc na niego zaciekawiona. Noah uśmiechnął się chytrze, podchodząc bliżej dziewczyny.
- Powiedzmy, że trudy zidentyfikowania drugiego jinchuuriki zmniejszyły się o jakieś siedemdziesiąt procent – powiedział.
- Jak to?
- Po pierwsze, wiem że to jakaś młoda kobieta. – Spojrzał na nią, a na widok jego uśmiechy, drgnęła lekko. – Po drugie, ma córkę – dodał.
Lily odruchowo przyłożyła dłonie do ust, kręcąc mechanicznie głową. Blondyn widząc jej zachowania, na powrót spoważniał i opuścił bezradnie ręce.
- Tak, mi też się to wcale nie podoba – westchnął. – Byłoby dużo łatwiej, gdyby to był jakiś bezdzietny staruszek – dodał.
Dziewczyna nadal nic nie mówiła. Czuła jak łzy zbierają się w jej oczach. Miała ochotą zostawić to wszystko i uciec jak najdalej. Nigdy nie podobało jej się to, co robili. W jakimś stopniu jednak, wiedziała, że mają słuszność. Wiedziała, albo po prostu chciała, żeby to była prawda. Heidi przecież nie mogłaby jej okłamać. No i był jeszcze on... Feliks.
                Nagle poczuła, jak obejmują ją silne ramiona jej wiernego przyjaciela. Nie stawiała oporu przed uściskiem, tylko przycisnęła się do niego mocniej, chowając twarz w jego piersi.
Noah oparł się policzkiem o jej głowę, patrząc na brudną podłogę w pokoju.
- Może poczekamy z mówieniem o tym Heidi? Przynajmniej z częścią… - zaproponował. Lily kiwnęła tylko głową.
Stali tak jeszcze przez moment, aż nagle otworzyły się drzwi wejściowe.
- Noah, łapki przy sobie, albo ci zęby powyrywam – zaśmiał się Toby, kiedy wkroczył do domu tuż za Heidi.
Tamci odskoczyli od siebie, jak oparzeni. Przez chwilę brunetka mierzyła ich wściekłym spojrzeniem, po czym jednak skupiła się na blondynie.
- Zdobywałem informacje i spadłem z drzewa – wyjaśnił, widząc jej pytające spojrzenie. Mówiąc to, ukłonił się lekko, robiąc krok w tył.
- Lily, chodź ze mną – powiedziała stanowczo kobieta, wchodząc do innego pokoju.
Blondynka posłała jeszcze tylko przyjacielowi przerażone spojrzenie, po czym pognała za siostrą.

***

                Młody mężczyzna, szedł uliczką Konohy analizując misję, której miał się podjąć. Zastanawiał się, czy dobrze zrobił, zgadzając się na nią. Ta jego głupia zachłanność… Nie chodziło tu o pieniące. No… może o to też, w końcu wraz z pojawieniem się drugiego dziecka, jego wydatki znacznie się poszerzą. Przeklinał się jednak w myślach, że w gruncie rzeczy najbardziej skusiła go wizja półrocznych misji, w których będzie mógł poszaleć. To było dosyć egoistyczne. W końcu pierwsze pół roku z nowo narodzonym dzieckiem, będzie dosyć uciążliwe.
Wierzył jednak, że Naruto będzie skłonny przełożyć te pół roku na dalszy czas.
Pozostawała jeszcze kwestia, powiedzenia o wszystkim Itami. Słabo mu się robiło na myśl o tej rozmowie. Zapewne zrobi mu niezłą awanturę.
Kiba nienawidził się kłócić ze swoją żoną. Przywoływało to dla niego dosyć smutne i zawstydzające wspomnienia. Oczywiście, jak to w małżeństwach bywa, również i im zdarzały się sprzeczki. Brunet doskonale wiedział, że czasem bywa przesadnie zazdrosny i niekiedy nerwy go ponoszą. Teraz jednak, gdy była w ciąży, starał się jak mógł, by nie zrobić awantury z byle powodu. Itami też się starała. Ona jednak była dużo bardziej nerwowa niż on. Upierdliwa, jakby określił to Shikamaru.
Musiał przyznać również, że coraz bardziej zaczyna się o nią martwić. Niby będzie przecież w wiosce. Otoczona przez przyjaciół. Co złego mogłoby się stać? W dodatku Naruto obiecał, że zadba o to, by nawet dyskretnie ktoś, dowiadywał się o jej stanie.
Z drugie strony, pojawili się ci podejrzani nowi. Kim tak naprawdę byli i co ukrywali? Był pewien, że skrywają coś złego, a za pierwszy cel obraliby sobie jinchuuriki. Gdyby tak miał pewność, że ktoś czuwał by niemal obsesyjnie nad jej bezpieczeństwem… Tak jak to mniej więcej robił dawniej Isamu.
                W pewnym momencie, dostrzegł idącą nieopodal, dwójkę mężczyzn. Nie myśląc wiele, ruszył prędko w ich stronę.
Zaskoczona dwójka, odskoczyła nieco, przypatrując się brunetowi. Kiba dyszał przez chwilę, patrząc na Yuji’ego, jakby zobaczył ducha.
- Kiba! – wykrzyknął Haruki, chwytając się za serce. – Co się stało?
Nim padła jakakolwiek odpowiedź, Inuzuka przyciskał już do ściany Yuji’ego, trzymając go za kołnierz koszuli. Usami spoglądał na niego, zaskoczony, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Yuji – wydyszał w końcu Inuzuka. – Masz mieć oko na Itami – dodał, stanowczym tonem.
- O co chodzi, Kiba? – ponowił pytanie Toraberu, tym razem nieco błagalnym tonem. Zdążył się już zestresować, całą tą sytuacją.
- A ty… - Kiba wskazał na bruneta obok. – Ty masz mieć oko na niego – dokończył, wskazując na koniec czarnowłosego.
- Czyżbyś gdzieś się wybierał? – zapytał nagle Usami, a na jego twarzy od razu zagościł chytry uśmieszek.
Inuzuka posłał mu tylko mordercze spojrzenie, mocno szturchając go w ramię i puszczając jego ubranie. Odsunął się kawałek, spuszczając głowę.
- Dostałem misję zwiadowczą i Naruto się na mnie uparł – prychnął, wkładając dłonie do kieszeni spodni i kopiąc przypadkowy kamień.
- Jak długo cię nie będzie? – Niepewnie zapytał Haruki, ukradkiem zerkając na swojego wcześniejszego kompana.  Czarnowłosy wyglądał na więcej niż zadowolonego. Uśmiechał się, obserwując zachowanie Inuzuki.
- Nie wiem dokładnie. Może to trochę potrwać – wymamrotał cicho, podnosząc głowę, by znów spojrzeć na Yuji’ego. – Dlatego nic sobie nie wyobrażaj, bo nie znasz dnia ani godziny mojego powrotu – dodał przez zaciśnięte zęby.
- Hej, spokojnie. Przecież mnie znasz. Czy ja mógłbym w tak nikczemny sposób wykorzystać sytuację – odparł niewinnym tonem Usami, pokazując ręce w geście bezradności. – Skoro chcesz, żebym się nią zaopiekował…
- Po prostu mniej na nią oko – warknął nieco już zirytowany Kiba, po czym odwrócił się w stronę wielkiego bruneta. – Wiem, że akurat wasza dwójka nie pozwoliłaby skrzywdzić Itami, choćby nie wiem co. Dlatego właśnie was o to proszę – dokończył, ściszając nieco głos.
- To jasne, że się nią zajmiemy. W końcu jesteśmy przyjaciółmi. – Uśmiechnął się Haruki, klepiąc bruneta w plecy.
- Tylko dyskretnie, jeśli to możliwe – dodał Kiba.
- Dyskretność to moje drugie imię – zaśmiał się czarnowłosy, również poklepując Inuzukę.
                W pewnym momencie, niższy z brunetów, kątem oka dostrzegł znajomą postać, idącą w oddali. Odruchowo zrobił krok do tyłu, chowając się w cieniu budynku, przy którym stali.
Wychylił nieco głowę, chcąc lepiej widzieć, jednocześnie wciąż pozostając niezauważonym. Jego dwaj towarzysze zrobili to samo, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Trzy głowy wyglądały zza budynku, przyglądając się, nic nie podejrzewającemu osobnikowi.
- Czy to nie brat Kazakage? – szepną cicho Yuji, chcąc dodać szpiegowskiej atmosferze więcej tajemniczości. Kiba burknął coś niewyraźnie, chowając się jeszcze bardziej i ze zdenerwowaniem marszcząc brwi.
- Tak, przecież to Kankuro z Wioski Piasku! – wykrzyknął radośnie Haruki. – Hejo! Kankuro! – zaczął krzyczeć, machając do znajomego i powoli wychodząc z ukrycia.
Pozostała dwójka momentalnie chwyciła go za ubranie, ciągnąc z powrotem do ukrycia. Pchnęli go gdzieś w kąt, ostrożnie wyglądając zza ściany.
Kankuro w oddali rozglądał się przez moment, po czym ruszył dalej.
- Co ten łajdak tu robi? – warknął Kiba, po czym wyprostował się i odwrócił w stronę towarzyszy. Yuji właśnie pomagał wstać większemu brunetowi, który niefartownie wylądował w kubłach śmieci.
- Chyba za bardzo się wczułem w emocje tego choleryka – zaśmiał się Usami, gdy Haruki stał już na nogach. Niższy z brunetów warknął niczym zwierzę, patrząc ze złością na czarnowłosego. Nerwowo obgryzał kciuk, intensywnie nad czymś myśląc.
- Pójdę już – rzucił nagle i chciał odejść, jednak Yuji chwycił go za ramię.
- Najpierw się wytłumacz. Co masz do Kankuro, że tak go unikasz?
Kiba posłał mu gniewne spojrzenie, po czym skierował wzrok na rękę, która go trzymała. Jednym, sprawnym ruchem, wyrwał się z uścisku, odchodząc kawałek.
- Nie lubię go po prostu. Zresztą… to moja sprawa, na razie – powiedział szybko i odszedł.
                Przez jakiś czas, wpatrywali się w malejącą postać kompana. Brunet stanął obok kolegi, nadal wytrzepując swoje ubranie  z brudu.
- Konkuro musiał podpaść kiedyś Kibie. Ta sprawa dotyczyła Itami – odezwał się czerownooki.
- Tylko tyle się dowiedziałeś – westchnął drugi.
-Nie jestem Namidą. Nie czytam w myślach.


***

                Młoda blondynka, powoli usadowiła się na brzegu łóżka, niepewnie zerkając na siostrę. Heidi nie wyglądała na zadowoloną. Krążyła po pokoju, z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Kiedy wreszcie przystanęła i spojrzała na siostrę, ciało Lily przeszedł dreszcz. Nienawidziła tego spojrzenia. Zmartwione i karcące zarazem. Matka sióstr nigdy nie była kobietą, która specjalnie troszczyła się o swoje dzieci. Miała w końcu od tego ludzi. Heidi jednak poniekąd traktowała swoją młodszą siostrę jak córkę. Była między nimi dosyć spora różnica wieku, toteż brunetka czuła się za nią odpowiedzialna.
- Czy on cię do czegoś zmusza? – zapytała ostro, wskazując na drzwi.
- Co… co takiego? – Lily była odrobinę zaskoczona. Nie spodziewała się akurat takiego oskarżenia.
- Powiedz tylko słowa, a Feliks, albo nawet Toby zrobią z nim porządek – zagroziła, podchodzą bliżej siostry.
- Nie! – wykrzyknęła przerażona. – Co ci w ogóle przyszło do głowy? – dodała, nieco urażonym tonem.
- To syn ladacznicy, wszystko jest możliwe – mruknęła cicho Haidi, odwracając się do siostry tyłem. Stała tak przez jakiś czas, po czym westchnęła ciężko i odwróciwszy się, podeszła do siedzącej dziewczyny. Zajęła miejsce obok i chwyciła jej dłoń, uśmiechając się z troską. Uścisnęła ją delikatnie, chcąc dodać siostrze otuchy.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko, prawda? – zaczęła, na co blondynka kiwnęła niepewnie głową. – Jako starsza siostra, muszę cię również chronić. Mogę wydawać ci się czasami zbyt surowa, ale wiedz, że chodzi mi tylko o twoje dobro – kontynuowała, łagodnym tonem.  – Kocham cię i myślę, że ty również zasługujesz na szczerość. Toleruję tą twoją przyjaźń z Noah, bo przecież znacie się od małego i byłoby ci bardzo smutno, gdyby coś mu się stało. – Przyłożyła swoją dłoń do policzka siostry, tak by ta na nią spojrzała. Lily czuła narastające w sobie przerażenie. Wiedziała, że ta rozmowa nie prowadzi do niczego dobrego. – Jeśli jednak on spróbuje tknąć się w jakiś niewłaściwy sposób, nawet z twoją zgodą, dowiem się o tym, siostrzyczko, a wtedy niestety, ale chyba będzie musiał zostać usunięty.
- Nic  między nami nie ma – odezwała się, drżącym głosem, wyrywając dłoń z uścisku siostry i nerwowo bawiąc się palcami.
- Mam taką nadzieję – powiedziała z uśmiechem. – A teraz… czego właściwie dowiedział się Noah? – zapytała, powoli wstając z miejsca.
Młodsza z sióstr przez chwilę zastanawiała się, czy powinna powiedzieć siostrze prawdę. Jeśli skłamie, Heidi prędzej czy później się o tym dowie. Nie chciała jednak by kolejne dziecko znalazło się w niebezpieczeństwie.
- Dowiedział się, że… że drugim jinchuurki jest młoda kobieta – powiedziała cicho, spuszczając głowę.
- Tylko tyle – prychnęła, idąc wolnym krokiem w stronę drzwi.
- Spadł z drzewa, to nie jego wina. Poza tym, to znacznie zmniejsza grono podejrzanych – broniła go, automatycznie wstając z łóżka i robiąc kilka kroków do przodu.
Heidi zmierzyła ją wzrokiem, uśmiechając się złośliwie.
- Masz rację, dobrze się spisał. Nie myślałam, że mieszkańcy tej wioski będą tacy solidarni. Ciężko jest niepostrzeżenie zorientować się, kim jest drugi jinchuuriki. W przeciwieństwie do Hokage, ta kobieta, jak mówisz, nigdy nie pchała się do zostania bohaterką – zamyśliła się na moment.
- Pójdę z Noah do szpitala. Ma złamane dwa żebra. – Wyrwał ją z rozmyśleń głos siostry. Spojrzała na blondynkę uważnie, po czym kiwnęła tylko głową, przepuszczając ją w przejściu.

***

                Młode małżeństwo Inuzuka wracało właśnie do domu. Kiba spotkał żonę w mieście, kiedy ta odbierała córkę z przedszkola. Itami opowiadała mu z entuzjazmem jedną z historii, która jej się dziś przytrafiła, jednak mężczyzna wcale nie słuchał. Szedł zadumany, trzymając w ramionach śpiącą córkę. Jedna sprawa nie dawała mu spokoju. Niepewnie spojrzał na uśmiechniętą twarz brunetki, zagryzając przy tym wargi. W końcu jednak nie wytrzymał.
- Kankuro jest w wiosce – powiedział chłodnym tonem, odruchowo mocniej ściskając córkę. Itami wydawała się nieco zmieszana. Uśmiech od razu zniknął jej z twarzy, a jej wzrok powędrował gdzieś w bok.
- Wiem – odparła krótko.
- Rozmawiałaś z nim – stwierdził nadąsany.
Byli już pod swoim domem, zbliżając się do drzwi wejściowych.
- Przywitał się, zapytał co słychać, więc mu odpowiedziałam. – Wzruszyła ramionami, przyśpieszając i wyciągnąwszy klucze, zaczęła otwierać zamek.
- Nie wolno ci z nim rozmawiać – warknął impulsywnie i od razu pożałował swojego tonu. Spuścił wzrok, nie chcąc patrzeć jej w oczy.
- Nie wolno mi? – syknęła kobieta, otwierając drzwi. Szybko i sprawnie zabrała córkę z ramion męża i nie czekając na niego, weszła do środka.
Kiba zaklął cicho pod nosem, leniwie podążając za żoną. Zamknął za sobą drzwi i już chciał udać się do pokoju córki, gdzie jak się domyślał, poszła Itami, jednak ona była już z powrotem. Cicho zamknęła drzwi od pokoju Tii i zdenerwowana odwróciła się do męża.
- Dobrze wiesz, że zerwałam z nim kontakt niemal całkowicie. Nie rozmawiam z nim, nie chodzę na spotkania, kiedy on tam jest. Nawet kilka razy odrzuciłam misję do Suny by ciebie zadowolić, to mało? – syknęła wściekle, opierając dłonie na biodrach.
- A jednak dziś z nim rozmawiałaś – odparł, tryumfalnie unosząc głowę. Kobieta opuściła ręce, załamana, prychając głośno.
- Jesteś niemożliwy, wiesz?! Mówię ci, że sam podszedł i się przywitał. Nie będę stała, jak kołek, gdy ktoś coś do mnie mówi. Odpowiadałam tylko na jego pytania, to wszystko – wyjaśniła, uspokajając się nieco przy końcówce i bagatelizująco machnęła ręką.
- I o co ciekawego zapytał? Kiedy następne spotkanie? – zakpił, krzyżując ręce na piersi i odwracając twarz w stronę okna.
- Jesteś niesprawiedliwy – zarzuciła mu z wyrzutem, udając się do kuchni. Przechodząc obok niego, specjalnie uderzyła go ramieniem. Kiba tylko warknął wściekle.
- Ja jestem niesprawiedliwy? Sama wiesz przecież najlepiej, że masz do niego słabość. Zawsze tak było! – krzyknął, wchodząc za nią. Kobieta spojrzała na niego z niedowierzaniem, trzymając w dłoni talerz i ścierkę. Zacisnęła wściekle szczęki i dłonie. Nagle talerz pękł, a z jej palców pociekła krew. Zdenerwowana, cisnęła naczyniem w podłogę, ścierką owijając swoją dłoń.
- Wiedziałam, że prędzej, czy później mi to wypomnisz. Nie myślałam tylko, że twoje oskarżenia będą aż tak naciągane.
- Prawda boli, co? – burknął Inuzuka, patrząc na rozbity talerz.
Brunetka przez jakiś czas przyglądała mu się wrogo. W końcu jednak prychnęła głośno, wychodząc z pomieszczenia.
Kiba przez jakiś czas stał nieruchomo. Był zdenerwowany. Naprawdę się wkurzył. Kto jak kto, ale Kankuro działał na niego jak płachta na byka. Był dużo gorszy niż Yuji. Czuł tak wielką złość, bo w gruncie rzeczy wiedział, że to co wydarzyło się w przeszłości było po części jego winą. Dlatego właśnie nienawidził awantur w domu. Zawsze czuł po nich wyrzuty sumienia, a jednak był zbyt dumny by pójść i przeprosić.
Tym razem jednak było inaczej. W końcu wyrusza na misję.
Ponownie poczuł narastający w sobie gniew, na myśl o tym, że ta informacja tylko bardziej zdenerwuje jego żonę. Doskonale wiedział, że w tym stanie nie powinna się tak stresować. Był głupi i nieodpowiedzialny. I był tak chorobliwie zazdrosny. To takie żałosne…
Zrobił kilka kroków do przodu, kucając przy rozbitym naczyniu. Powoli zaczął zbierać rozbite kawałki. Miał tylko nadzieję, że to jedyna rzecz jaka mogła pęknąć dzisiaj w ich domu.

***********************

Jakiś taki krótki mi się wydaje?
Nie sprawdzałam jeszcze błędów, bo dodaję tak na szybko, gdyż i tam mam już dzień opóźnienia ^^"
Chciałam tu coś napisać, ale w sumie nie mogę sobie tara przypomnieć, co to było...
Przyszły rozdział, bardzo możliwe, że będzie składał się z dużej ilości retrospekcji. 
Tak, małżeństwo Inuzuka wcale nie jest tak sielankowe, jak na pierwszy rzut oka. Przynajmniej nie zawsze takie było :)
Jeśli coś jest niezrozumiałe, to jak zwykle, pytanie proszę pisać w komentarzach. Odpowiem na każde!
Przy okazji. Na poprzednim blogu, miałam dosyć rozbudowaną podstronę o bohaterach. Znajdowały się tam spore opisy i moje przeróbki, ukazujące wygląd nowych postaci. Co prawda, potem Onet zrobił z tym jeden, wielki burdel, no ale... W każdym razie zastanawiam się, czy nie łatwiej byłoby Wam zapamiętać nowych bohaterów, gdybym dała chociaż po jednym obrazku, przedstawiający wygląd poszczególnej postaci. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy nie koniecznie lubią narzucanie wyglądu i wolą pozostawić to własnej wyobraźni. Dlatego też Was o to pytam. Jak sądzicie?
Pozdrawiam! 

16 komentarzy:

  1. Witam, witam. W końcu się doczekałam! XD Normalnie odkąd zaczełaś pisać Itami-ng, czuję się tym tak pochłonięta, że nie mogę wyczekać następnego rozdziału (jak za starych czasów, a nawet… zaryzykowałabym stwierdzeniem, że bardziej!) Oj, Naruto wyrósł nam na potężnego i rozsądnego (?) Hokage! Bla, bla, bla Naruto Kiba rozmawiają i…! Hinata-chaaan! Oczywiście, że Kiba pragnie swojej przyjaciółki w drużynie. Co to jest za misja, bez mojej posiadaczki Byakugana, co? Poza tym, Hinata to nie jest – wbrew pozorom – typ, który siedzi w domu i spełnia się w roli matki i żony. Ona jest ambitna i chociaż brzydzi się przemocą i zabijaniem, ona musi się realizować, ciągle się sprawdzać i podnosić poprzeczkę. Myślę, że taka zamknięta przez Naruto w roli Pani Hokage jest trochę nieszczęśliwa. Zapewne tęskni za swoimi przyjaciółmi i dreszczem emocji! I oczywiście pokazywaniu, że z dnia na dzień jest coraz silniejsza. Kiba zna ją tyle lat więc myślę, że doskonale o tym wiedział i dlatego zaproponował jej udział. Chciał ją oderwać od codzienności i sam chyba zatęsknił za starymi czasami. Fajnie by było, gdybyś na tej misji poruszyła wątek ich przyjaźni. Co prawda jest to opowiadanie o Itami, i teraz już dzieciakach, ale nie pomijajmy naszych pierwotnych. Fajnie oddajesz tego typy więzi i z przyjemnością bym poczytała o tej dwójce.. o tym, że są dla siebie bardzo ważni i uzupełniają się. Dlatego zaklinam cię! Zrób to dla mnie, dla Twojej największej fanki – poza tym, wiesz jak kocham paring KibaHina?:D Please, Odea, please!
    O mamuniu najukochańsza! Najsłodszy fragment, ever! – tzn. tego nie wiem bo czytam i komentuje usod razu, żeby niczego istotnego nie przeoczyć ;D Hiro i Kiro – ja ich po prostu ubóstwiam! Obu… czuję, że będą idealnym uzupełnieniem swoich oblicz. Poza tym pokazywałas mi ich „fotografie” i wiesz, że jestem oczarowana ich wyglądem! ;D Świetnie, że sa tacy różni. Jeden beksa i płaksa – po mamusi zapewne, a drugi odważnie i mężnie staje w jego obronie, troszeczkę agresorek – pamiętam, że opowiadałaś mi ciekawy wątek z nim i dlatego nie mogę się doczekać rozwinięcia wątku. Mam nadzieje, że braci bedzię naprawdę przesyt w opowiadaniu. ;)
    Yuji – odkąd go polubiłam inaczej dostrzegam jego sylwetkę. Nie wydaje mi się już tak jak wcześniej wspominałam nudna, ale i barw nabrała. Podoba mi się to, że w porównaniu z innymi – niektórymi przesadzonymi postaciami – Yuji wyróżnia się naturalnością do bólu. Jest tak rzeczywisty, tak uderza w czytelnika swoją normalnością, że momentami wywołuje to uśmiech na twarzy. Fajnie, że jest to jedyna postać, która nie jest melodramatyczna, nie zmusza się do jakiś specjalnych zachować dramatycznych, wyżaleń w stylu Szekspira. Jest prosty, ale to wcale nie znaczy, że jest to coś złego. Wręcz przeciwnie, w okręgu postaci mniej i bardziej „Narutowskich” charakteryzujących się wielkimi czynami, słowami, reakcjami, „uniesieniami” on jest idealnie wykreowany, bo sprowadza czytelnika do rzeczywistości. Tu, czytam o wielkich rzeczach, poświęceniach… a tu, nagle pojawia się Yuji, którzy szczerze mówi i myśli jak jest. Nikogo nie udaje. Lubię go coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tanya – ah ta mała słodka dziewczynka. Swoją drogą to ciekawa jestem czy znajdę wśród tych nowych postaci taką, której nie polubię. Jak sądzisz? Dotychczas była to Namida, Yuji, i momentami Itami – ale to dawno, dawno i w pojedyńczych epizodach. A teraz, nie dość, że zakochałam się w Yuji’m, pokochałam Itami, to jeszcze nie mogę się zdecydować na swoja ulubioną postać! No helloł! ;D ja muszę kogoś nienawidzić, to zaostrza moje emocje czytając.;D A wracając do słodkiej Tanyji (?) jak to się kurde pisze? ;D CO TY TAKIE TRUDNE IMIONA WYMYŚLASZ?! (Hiro, Kiro) – cofam, haha. Fajnie ją przedstawiłaś. Doskonale oddałaś Reiko i Tsuki’ego, az naszło mnie na wspomnienia. Na chwilę się zatrzymałam i aż łezka w oku się zakręciła jak sobie przypomniałam podrywy Tsuka i ostry charakterek Reiko. Oni byli idealnie wykreowaną parą. Tak bardzo do siebie pasowali, tak bardzo wciągali, że musiałaś ich uśmiercić. Zazwyczaj takie postacie giną, żeby zostawić jakąś pustkę w czytelniku. No i w gruncie rzeczy tak jest. Chciałabym jakąś retrospekcje z nimi. Jeśli Tany.. kurde znowu – Tanyja będzie ich odzwierciedleniem to Hiro i Kiro mają konkurencje, chociaż nie wiem czy cokolwiek przebije geny Harusia. ;D ‘dyndali” lubię to słowo.;D Dyndać, dyndlować, dyndając… XD
    Lily i Noah – wydaję mi się, że mają się ku sobie. Szukają Itami, a gdy dowiedzieli się, że ma dziecko, Lily prawie się popłakała to znaczy, że nasza kochana Itami i jej maluszek w brzuszku są zagrożeni. Oj, Odea, co ty kombinujesz mi powiedz? Jak skrzywdzisz Itami to ci nogi powyrywam z tego, do czego są przyczepione! Spodobało mi się zdanie, gdy opisując Lily zaznaczyłaś, że pomimo tego, że nie chce tego robić, że czuje się z tym źle, to wie, że mają słuszność. Heidi od początku nie wzbudziła we mnie pozytywnych wrażeń, więc sądze, że albo są permamentnie przez nią oszukiwani i wykorzystywani, albo naprawdę znajdzie się jakiś inny argument, który usprawiedliwiłby krzywdzenie Jinjuuriki. Bynajmniej, jestem ciekawa jakie są te ich powody, dlaczego tak upracie wierzą w słuszność swojej „misji”. Żadko kiedy takie wątki mnie zaciekawiają, jednak pisz, pisz… bo w tym wszystkim taką nutkę tajemnicy zostawiasz i aż świerzbi, bo ciągle analizuje i domyślam się. Od kiedy Ty taka tajemnicza się zrobiłaś?;D No Kishimoto jak nic! „ - O co chodzi, Kiba? – ponowił pytanie Toraberu, tym razem nieco błagalnym tonem. Zdążył się już zestresować, całą tą sytuacją„ O matko, nie mogę! Lakoniczny opis, zestresowanego Harusia. Krótko i na temat. Biedny ojciec i mąż, ciągle ma same zmartwienia na głowie, a tu Usami i Inuzuka – jak Kiro i Hiro, ciągle mu sprawiają problemy. No, Haruki! Weź ich przez kolanko.;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kankuro! Jedna z Twoich ulubionych postaci, więc zapowiada się nieźle. Pamietam, że to był adorator naszej małej Itami… Już czuję frustracje Kiby. Nie dość, że był zmuszony poprosić o przysługuję Yuji’ego, który w pewien sposób tez jest dla niego zagrożeniem, to pojawia się… no własnie. Kim jest pan Kankuro dla Itami? – czynię pozory, bo ja już mam lekki zarys tego.;D Między innymi dlatego emocje rosną! Jak to przedstawisz? Co się wydarzy… O Odea! Przejdź w końcu do tych retrospekcji! – wznosi bezradnie ręce ku niebiosom.
    Jedno ale! Zagubiłaś gdzieś, jakby to nazwać… naturaność facetów. Po co ten Yuji pomagał Harukiemu? Zwracaj uwagę na te detale. A niech leży w tym koszu, niech sam wyłazi. Yuji akurat nie jest „pomocny” jak sama go nakreowałaś. Daj bardziej realistyczne do facetów odzywki. Tego mi chyba trochę w dialogach brakuje. U dziewczyn nie, wszystko jest okey, ale faceci powinni bardziej tak… otwarcie i slangowo – no, myślę, że wiesz o co mi chodzi, chyba, że nie… no to wtedy będzie problem, bo nie wiem jak to inaczej wyjasnić – drapie się po głowie. No, bynajmniej, trochę przekleństw, głupich odzywek, cha.mskich tekstów nie zaszkodzi nawet jeśli to są już mężczyźni. Nie zapominaj, że faceci to także dzieci – nie wazne ile mają lat i czy sa ojcami, wujkami czy dziadkami.;D A Kiba to taki zestresowany ostatnio, że zastanawiam się, czy to w ogóle Kiba jest!
    Jej, czy ja tutaj dobrze wyczuwam noskiem zakazany romans? Wplatasz sceny Szekspirowskie! Mieszanka wszystkiego co lubię. Lily i Noah i do trójkącika wyrodna i niebezpieczna Heidi. Współczuje Lily, pewnie czuję coś do swojego przyjaciela ale będzie się wzbraniała przed tym, żeby go ochronić. Czasami tak jest, że młodsze rodzeństwo podporządkuje się starszym. Ciekawa jestem czy Lily zerwie swój łańcuch i odsunie się od niej. Mimo słów Heidi, że kocha Lily i troszczy się o nią, nie przekonałam się do niej. Czuję, ze jest zła i tyle.

    Uu… i już powoli wtajemniczasz nas w serie „Co dzieje się za zamkniętymi drzwiami’ Już sypią się talerzyki! Żałuje, że ich awanturka miała taki delikatny odcień, przecież to są dwa wulkany – tymbardziej Itami, której hormony buzują na potęge. Mimo to, jestem podekscytowana. Czuję, że następny rozdział przejdzie sam siebie.;D
    Swoją drogą Kiba to jednak zwykły facet – podobny do wszystkich jeśli chodzi o zazdrość i wyrzuty.
    Ale ej… coś krótki ten rozdział? Nie chciało się panience pisać, tak?! ;D Szlaban na komentarze będzie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, ja musze ogarnać się z tymi komentarzami bo one są długości Twoich rozdziałów! Poza tym, zawsze wkurza mnie, że musze je ćwiartkować po 10 razy! Wiesz jak ja się męczę?! Dlatego scena KibaHina ma być w prezencie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A męcz się tak dalej xD To już nie Onet, tu są jakieś ograniczenia znakowe. Sama ostatnio musiałam skracać swój komentarz. Nie mam jednak nic przeciwko 10 komentarzom od Ciebie, bo zdarza Ci się nie dawać znaku życia przez dłuższy czas ^^

      Awantura Inuzuka - Zarówno Itami, jak i Kiba starają się trochę nad sobą panować. Tak jak napisałaś, są jak dwa wulkany. Kiba jednak wie, że zaciążonej żonki nie należy zbytni denerwować, a Itami ćwiczy medytacją wraz z Isamu. Poza tym, Tia spała w pokoju obok, więc ciiii.. ;)

      Akurat o wątku z piątką nowych nie wiesz za wiele, więc postaram się milczeć jak najdłużej :X

      Slangi facetów mówisz? Haruki, to Haruki - on ma trochę babski styl. Prędzej przeprosi za coś, niż kogoś wyzwie. Yuji... on ma taki trochę wyniosły styl. Większość jego wypowiedzi, to zwykłe kpiny. Pomógł Haruki'emu, ale ta pomoc wyglądała tak, że po prostu szarpnął go za ramię w górę, by wstał :) Mogłam to lepiej opisać. W gruncie rzeczy, to porządny kumpel, a akurat do Haruki'ego nigdy nic nie miał i jak wcześniej było wspominane, uważa go za najporządniejszego faceta, jakiego znał.
      Kiba... dobra, dobra, pamiętasz na itami, albo silence-love? Nigdy nie potrafiłam dobrze ukazać jego charakterku. ;/ Mogę tłumaczyć się tym, że jest już dorosły i nieco spoważniał xD
      Hiro i Kiro istotnie będą mieli spore rolę, ale to już odległe plany na 4 serię :) Jakoś tak, też polubiłam Tanyę. Chyba ze względu na Tsuka <3
      KibaHina... ;> cichaczem Ci powiem, że założyłam nowego bloga, ale co na nim zamieszczę, to... ;>
      Dzięki za komentarz, kochana! Możesz częściej mi takie recenzje robić xD

      Usuń
  5. A no rzeczywiście trochę krótko jak na Ciebie! Gorszy tydzień? Eeee, nie, to na pewno, bo jakościowo moim zdaniem było o niebo lepiej. Błędy? Dwie literówki na krzyż, aż byś się wstydziła wspominać o nich, pf! No i widzę nowy szablonik! Tak, ta dziewczynka mnie przeraża i nie mam pojęcia kim jest, ale ogólnie wygląd bardzo przyjemny. Widzę, że CSS nie jest już takie straszne, co?

    Z tymi obrazkami postaci, to ja jak najbardziej jestem na tak! Naprawdę, na Onecie długo nie ogarniałam postaci i dopiero jak kilka razu zerknęłam (kilkanaście rozdziałów pod rząd) w te Twoje rysuneczki, to wszystko się pięknie rozjaśniło. Poza tym jestem ciekawa jak wygląda w Twojej wyobraźni Lily, bo w mojej jest naprawdę ładniutka ^^

    To przechodząc już do rozdziału, zacznę właśnie od Lily. Naprawdę ją polubiłam. Zapamiętałam jej imię jako pierwsze (ha!) i to wcale nie jest powód mojej sympatii do niej xd Bardziej jej wrażliwość i to, jaka biedna jest ta jej postać. Mam nieodparte przeczucie, że ta mała jest zakochana w Noah (to się wgl odmienia? Noahu?) po uszy, w dodatku z wzajemnością i aż mnie złość rozpierała, jak czytałam ten fragment z Heidi! No co za! To ma być siostra? Jędza a nie siostra! Siostra powinna wspierać, a nie jedynie udawać, że chce jej dobra. Co ona wgl ma do Noah (Noaha, nie ważne. Zgadzam się z Mitshi - co Ty za imiona wybrałaś!? xd)? Syn ladacznicy... a co to, jego wina? Cóż za niesprawiedliwość. Ale śmiem twierdzić, że wcale nie o to tylko chodzi. Coś plączesz Odea, a ja nie wiem co.
    W dodatku boję się, co oni chcą zrobić Itami. Zabić? Błagam nie, nie przeżyję śmierci kolejnej postaci. Nie dość, że zabrałaś mi Tai'a i Tsukiego? ;< Więc zaklinam Cię, nie waż się! Bo w zemście uśmiercę Ci Kibe u siebie, ha! A uwierz, że ten scenariusz łatwo udałoby się wkręcić...

    Dalej. Kiba w pierwszej scenie mnie rozwalił :D No naprawdę, jego zachłanność jest aż urocza. I niby nie chce zrobić Uzumakiemu na złość, tak? Kochana, mnie tu nie oszukasz. To było perfidne, zerknął na ramkę zdjęcia i bach! Hinata, chcę ją na partnerkę! I co teraz, Panie Hokage?
    Ale ładnego targu ubili, nie powiem :D Oboje zadowoleni w mniejszym, lub większym stopniu.

    Co ja jeszcze miałam? A! Kankurou! Już jak pojawiło się jego imię, to taka migająca żarówka zaczęła świecić nieśmiało. Wiedziałam, że coś było. A jak zaczęłam czytać dalej, to już mnie zupełnie oświeciło. Jak się mylę, to mnie popraw, ale coś mi się kojarzy, że Itami pokłóciła się ostro z Kibą, czy coś i wyjechała do Suny, nie? I tak coś tego tam było. Ale Itami go zawsze za przyjaciela uważała chyba. Dobra, jednak nie oświeciło mnie aż tak mocno ^^ Niemniej jednak Kiba w wersji "ja być zazdrosny" trochę mnie irytuje. Przesadza. Ale dobrze, że przynajmniej wie, że przesadza. Doprowadził do tego, że bieda Itami się zraniła i w dodatku zdenerwowała. Bo serio, takie oskarżenia... Na jej miejscu wykopałabym Kibe na tą misje, żeby tylko zniknął z oczu. Ale to ja.

    I wiedziałam, że Kiba poprosi o pomoc Yuji'ego. Ta scena mnie nie mało rozbawiła ;D

    Hiro i Kiro - dobrze zapamiętałam? Te dwa maluchy są fajne. Dźgnął podejrzanego w oko, za pomalowanie twarzy na zielono. No boskie ;D I Tanya - coś czuję, ze ta dziewczynka odegra jakąś większa rolę w tym wszystkim.

    No, to chyba tyle. Jestem ciekawa tych retrospekcji, bo o ile mnie pamięć nie myli, rzadko nas nimi obdarowywałaś w przeszłości. Tak więc po pozytywnych emocjach tego rozdziału, pozytywnie jestem nastawiona na następny!

    Pozdrawiam i WENY! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tym razem minęło prawie dziesięć, długich lat, więc w miedzy czasie coś tam się działo.
      Widzę, ze i Tobie zdradziłam kilka moich planów, więc ciiichosza! xD Ale myślę, że w sumie nie trudno domyślić się, co się święci.
      Tanyę strasznie chciałabym wcisnąć do większej roli i mam pewien pomysł, ale właśnie nie do końca wszystko obmyśliłam w tym wypadku ;/
      Właśnie! Tanya, Noah - wyobraźcie sobie, że i ja mam problem z odmianą tych imion. O ile Tanya, jakoś idzie, o tyle Noah ni jak nei wychodzi xD Niech więc od będzie nieodmienny xDD
      Zabić, zabiję kogoś na pewno. Co ze mnie by była za blogerka od fanficków, jeśli nie dałabym trochę krwi i kapkę dramatu :)
      Co do Lily i Noah... może i mają się ku sobie, ale czy są w sobie zakochani? Cała piątka, pochodzi zupełnie z innego miejsca, niż mieszkańcy Konohy, ich mentalność też może być nieco inna. Może Heidi nie jest taka zła i szczerze pragnie dobra siostry?

      Co do szablonu i kodów CSS. Ta dziewczynka poniekąd przypomina mi Itami. Trochę grzywkę ma podobną, poza tym myślę, że dosyć dobrze oddaje charakter demonów. Kody CSS jako tako ogarniam. Czasem co prawda nie wiem, gdzie który wstawić, a nie chce mi się jakoś w nie wgłębiać ;D Niemniej jednak, bywają nawet przydatne, a nie trudno znaleźć jakąś dobrą komendę w internecie ;)
      Cóż no, dziękuję Ci za komentarz;**
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. Haha, chociaż ktoś się ze mną ładnie zgadza!
      Nonono! Chusteczka! Nie waż się uśmiercać Kiby - mówię tutaj w swoim imieniu i Odei, bo zrobimy bunt. ;D I będziesz miała tak jak ona kare na komentarze - który się pisze... zajmie mi to trochę, lekko mówić "minut"

      Nikt mnie kurde nie docenia. :((

      Usuń
    3. Nie bluźnij, obie Cie przecież doceniamy! Chociaż nie powiem, bardziej byśmy doceniły, gdybyś pojawiała się częściej i nie wiem... może zaszczyciła nas czymś swoim? Ładnym opowiadaniem o Hinacie, hm?

      Co do Kiby... jego życie jest w moich rękach i w tym momencie czerpię z tego niesamowitą satysfakcję ;D a pomęczcie się w nieświadomości co dla niego szybuję...

      Usuń
  6. Chusteczka aha, ja mam w swoich rękach więcej zakładników >:D
    Kiba powinien zawsze mieć nietykalność, acz pomęczyć go można ;)
    Wiesz, że masz u mnie plusa zawsze, nawet gdy pojawi się o nim tylko krótka wzmianka.
    Mits Ty mi tu z tym szlabanem na komentarze nie szalej za bardzo, tylko właśnie tego swojego bloga reaktywuj i nawet masz moje przyzwolenie na KibaHina ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze gratuluję w trzymani się terminów i mam nadzieję, że notki z odstępem dwutygodniowym będą się pojawiały przez cały czas. (;

    Zaczynając od początku... Wiesz, to aż urocze za jaki pewnik wszyscy przyjmują Naruto jako Hokage. Pamiętam, że jak zaczynałam oglądać "Naruto"(a byłam wtedy... hmm, mała) i porównywałam sobie Naruto i trzeciego, to myślałam, że on będzie musiał przejść jakąś wielką transformację. A on pozostaje sobą i jest Hokage. Dobra, wiem, gadam bez sensu w tej chwili. Co do tego, żeby wysłać Kibę na misję, z jednej strony mu się nie dziwię, Kiba ot jeden z lepszych tropicieli wioski, a z drugiej miesiąc do terminu to bardzo mało, równie dobrze mały może się urodzić na dwa tygodnie wcześniej i będzie to zupełnie normalne. Ciekawe jak nasz Szósty by zareagował, gdyby ktoś go wysyłał na misję, która nie wiadomo ile zajmie na miesiąc przed narodzinami jego syna. Kiba miał niezły dylemat - to też takie przypomnienie ile poświęcają shinobi. Ucieszyłam się, że Kiba się zgodził pod warunkiem, że Hinata i Shino idą z nim, głównie dlatego, że to utarło trochę nosa Naruto, ale również, bo kocham więzi łączące przyjaciół i to takie pokazanie, że po mimo, że minęło ileś tam lat i każdy już ułożył sobie w większym lub mniejszym stopniu życie to te relacje nie zniknęły.

    Yuji powoli "wyrasta" na mojego ulubieńca. Co prawda wciąż nie wiem co on takiego zrobił Itami, ale to typ postaci którym niestety mam dużą skłonność fangirlować. Ta miłość do Itami musi go zabijać, skoro z taką łatwością mówi, że chociaż nie lubi dzieci, pragnie je mieć z nią. Zresztą, potwierdzeniem tego jak bardzo mu na niej zależy jest to, że Kiba prosi go, żeby ją kontrolował - jeśli nawet on, zazdrośnik jakich mało, ma do niego zaufanie w kwestii bezpieczeństwa żony, to to uczucie musi być niewiarygodnie silne.
    Co tam dalej było... Aaa, Tanya! Przeurocza dziewczynka, umknęło mi ile dokładnie ma lat, ale jest taka sprytna, uprzejma, zachowująca się jak dziecko, ale nie rozpieszczona i głośna. Hiro i Kiro(pewnie coś z tymi imionami pomieszałam) wprowadzają dużo humoru - urocze dzieciaki.
    Robisz drania z Kankuro? Lubię go, no. Nie mam zielonego pojęcia co tam się stało z nim i Itami, ale mimo wszytko wydaje mi się, że to przeszłość i takie wywlekanie brudów, jakie zaprezentował Kiba jest trochę... irytujące. W ogóle jego zazdrość jest irytująca, ale to część jego charakteru - nikt nie jest idealny i całe szczęście! Prawdę mówiąc, jak czytałam pierwszy rozdział i nie miałam pojęcia jaka jest Itami, to stawiałam raczej na to, że jest dość spokojna, a ona jest równie zadziorna co Kiba - w ich przypadku bez kłótni się nie obejdzie...

    Prawie bym zapomniała! Wcześniej polubiłam Heidi! Myślałam, że zwyczajnie zależy jej na młodszej siostrze, chce jej dobra, i to jest zrozumiałe i bardoz ludzkie w przypadku, kiedy starsze z rodzeństwa podejmuje się opieki nad młodszym, ale całą moją sympatię zabiła tym stwierdzeniem o Noah "syn ladacznicy". Rodziny się nie wybiera i takie przenoszenie błędów rodziców na ich dzieci zawsze mnie drażni. Lily jest tak naprawdę między młotem a kowadłem, to zawsze trudna sytuacja, kiedy twoi bliscy, w tym przypadku przyjaciel(?) i siostra nie dogadują się nawzajem. Teraz czekam tylko na więcej informacji o Feliksie.

    Co do podstrony o bohaterach... Ja jestem jak najbardziej za. Co prawda pewnie będę sobie ich wyobrażać zupełnie inaczej, ale pomogłoby to mojej wyobraźni w końcu ogarnąć ich kolory oczu i włosów, bo prawdę mówiąc, kiedy piszesz coś w stylu "powiedział czarnowłosy" ja się zastanawiam o kogo chodzi...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, dla mnie to rzecz naturalna, że Naruciak w końcu zostaje Hokage. Dziwnie byłoby z tego nagle zrezygnować, skoro trąbił o tym od samego początku xD
      O tak, życie shinobi bywa niekiedy pełne poświęceń, ale w tym wypadku jest to rzecz dosyć naturalna. I w naszym świecie zdarza się wiele razy, że mężczyzna pracuje często kosztem spędzania czasu z rodziną :<
      Co do drużyny ósmej... Uwielbiam więzi łączące przyjaciół. Relacje między nimi lub między członkami rodziny lubię opisywać dużo bardziej niż ckliwe miłostki ^^"
      Bardzo cieszy mnie fakt, że Yuji nie cieszy się już taką złą opinią. Skoro już go polubiłaś, to raczej wątpię, że zmienisz zdanie ;)
      Tanya ma osiem lat. Inteligencję odziedziczyła po matce.
      Co do Kankuro... to jedna z moich ulubionych postaci w Naruto. Czy robię z niego drania?;> Niekiedy ciężko jest stwierdzić, kto właściwie bardziej zawinił. Co się wydarzyło w przeszłości, że Kibe szlag trafia na jego widok...? Powinno się już wyjaśnić w kolejnym rozdziale ;)
      Co jeszcze?
      Heidi... mogę zdradzić tylko tyle, że ona naprawdę kocha swoją siostrę. Noah to nie poziom dla jej siostry. W końcu, chłopak nie jest dla Lily tylko przyjacielem.
      O Feliksie powinno być dosyć sporo, więc nic tylko czekać ;)
      Dziękuję za wyczerpujący komentarz ;*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Z góry przepraszam, że będzie krótko, bo bez wiedzy polskich Sarmatów zrobiłam sobie przerwę i zaczęłam czytać rozdział. Teraz dobijają się do drzwi i wołają, że nie zdążę nauczyć się ich na jutrzejszy sprawdzian ;o

    Chyba ze wszystkich nowych bohaterów na obecną chwilę najbardziej przypadła mi do gustu Lily. W mojej wyobraźni jest taka urocza i niewinna. Nic tylko tulić, tak jak to zrobił Noah. Nie trzeba się domyślać jak bardzo mi się to podobało xD Teraz takie kluczowe pytanie czy rozwiniesz coś między nimi czy zostaną po prostu przyjaciółmi. Lily jest przez swoją starszą siostrę przytknięta do muru *zapamiętywanie jej imienia w toku* Ale czy rzeczy zakazane nie są najbardziej kuszące...? I walcz sobie teraz z takim czymś. Straszne.
    Dalej...Tanya jest taka urocza...! Już sobie wyobrażam jaka będzie gdy nieco dojrzeje. xD
    Najbardziej w tym rozdziale podobała mi się zazdrość Kiby. Wszystko tak było opisane realistycznie. Nic tylko zazdrościć takiej umiejętności xD
    Swoją drogą... mam wrażenie, że Yuji staję się głównym bohaterem tego opowiadania! Wszędzie go pełno i mam wrażenie, że bardzo dużo będzie od niego zależeć xD A moment jak Kiba wyładował na nim jakąś małą cząstkę swoich uczuć, przygważdżając go znienacka do ściany i prosząc o opiekę nad Itami był epicki! W dalszym ciągu z niecierpliwością czekam na tą tajemniczą niewiastę xD Późniejsza scenka szpiegowania. Haruki lekki nieogar xD Cóż Kankuro może sprowadzać do wioski...?

    Toby, Toby... czemu mam wrażenie, że Obito sobie zrobił dzieciaka na boku? xD

    Rozdział jak zwykle cudowny i nic tylko czekać na kolejny! I zazdrościć weny. Weź no jej prześlij trochę na gg xD Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hah, no to żeby nie było, od razu napiszę, że Toby i Obito nie mają ze sobą nic wspólnego. xD
    Przy okazji, Toby to wariat, psychopata, tak więc Lily miała by się o co bać, gdyby Heidi kazała bratu zająć się Noah ^^
    Czy rozwinę jakoś ich wątek? Coś tam myślę, że się pojawi. Fakt, zakazane owoce są niezwykle kuszące. Mam co prawda już zakończenie, ale co wcisnę pomiędzy, jeszcze nie jestem pewna ;)
    Też właśnie zauważyłam, że Yuji tu więcej zaczyna bywać niż Itami xD Może powinnam zmienić adres?xD Teraz jest, bo jest, ale w drugiej części historii będzie miał prawdopodobnie jeszcze większą rolę.
    To tam zakuwaj cały sarmatyzm i szlachtę (nawet nie kojarzę już tego ze szkoły ^^"). Dzięki, że znalazłaś czas.
    Powodzenia i pozdrawiam! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nowy rozdział?
    Anonimowa Mitshie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze pójdzie, to nawet w tym tygodniu. ;)

      Usuń